środa, 19 czerwca 2013

Rozdział I

Wybaczcie jeśli początek będzie niemrawy ale nie pisałam opowiadań od początku liceum, czyli z jakieś 5 lat. Liczę na wyrozumiałość ;)

***
Był 31 lipca, Syriusz Black jak co roku tego dnia miał ogromne wyrzuty sumienia. Tego dnia urodziny obchodził jego chrześniak, syn jego najlepszego przyjaciela Jamesa Pottera. Przyjaciela, który wraz z żoną zginął w tragicznych okolicznościach. Ich syn Harry przeżył. Syriusz jako ojciec chrzestny chciał się nim zaopiekować, ale Dumbledore umieścił go u siostry Lily, żony Jamesa. Harry nie wiedział, że oprócz ciotki i wujka u których mieszkał ma jeszcze rodzinne. Rodzinę, która mimo że nie widziała go 10 lat dalej go kocha.
Albus Dumbledore zabronił ujawniać się Syriuszowi do momentu który sam Albus uzna za stosowny. Black ciężko to zniósł wiedząc jakim człowiekiem jest siostra Lily, Petunia. Wiedział, że Harry nie będzie wiedział nic o swoich rodzicach, a także o tym kim jest i dlaczego jest tak ważny dla ich świata.
Z zadumania wyrwała Syriusza córeczka Monica, która właśnie wskoczyła mu na kolana. Jego córka była w wieku Harrego i wiedział, że pewnie spotkają się w Hogwarcie, może nawet będą w jednym domu tak jak kiedyś on i James.
         -Tato o czym tak myślisz, że nawet nie dałeś mi buzi- zapytała nieśmiele Monica
        -O Twoim kuzynie Harrym- odpowiedział jej Syriusz całując swoją ukochaną córeczkę w głowę. Jest                    tak podobna do swojej matki, pomyślał Syriusz.
Żona Syriusza, Kate zginęła 10 lat temu, walcząc przeciwko zwolennikom Lorda Voldemorta. Syriusz do dziś nie pogodził się z tym, że nie był wtedy w domu z Monicą. Z drugiej strony, gdyby Monica się wtedy nie rozchorowała, poszedł bym wtedy do pracy i ona też by zginęła. Tak jak Kate, James, Lily i setki ludzi zabitych przez Lorda Voldemorta i jego popieprzonych zwolenników.
Muszę się otrząsnąć, stwierdził w myślach Syriusz.
         -Co chcesz zjeść królewno, zanim pójdziemy na wielkie zakupy- zapytał córkę patrząc w jej czarne jak węgiel oczy.
         -Czekoladowe żaby- zapiszczała dziewczynka.
         -Nie, nie jemy słodyczy na śniadanie- upomniał ją z uśmiechem ojciec.
         -No to tosta z miodem, chyba, że to też jest dla Ciebie słodycz- powiedziała buntowniczo.
         -Dobrze, dobrze dostaniesz tosta z miodem- uśmiechnął się do niej.
Po zjedzonym śniadaniu Monica poszła się przygotować do wyjścia a Syriusz znów pogrążył się w myślach. Ciekawe czy Harry już wie, że jest jednym z nas; ta myśl prześladowała go od kiedy otworzył oczy.
                                                                     ***
Syriusz i Monica znaleźli się na ulicy pełnej sklepów z dziwnym wyposażeniem. Dziewczynka wyglądała na niezwykle przejętą, trzymając się kurczowo rękawa ojca. Rodzina skierowała się ku wielkiemu białemu budynkowi, nie wiedząc, że 10 min wcześniej opuścił go Harry wraz z nowym przyjacielem Hagridem. W tym budynku mieścił się bank. Bank, był to jednak niezwykły. Właścicielami nie byli ludzie a gobliny. Małe dość przebiegłe stworzenia. Bank większość swej powierzchni zajmował pod ziemią. Był tam skrytki z pieniędzmi i innymi kosztownościami ich właścicieli. Do skrytek można się było dostać za pomocą małych wagoników. Właśnie do jednego z takich wagoników wsiedli Syriusz i Monica. Blackowie w swoim świecie byli arystokratycznym rodem, którego korzenie sięgają aż średniowiecza, dlatego skrytki jego rodziny znajdowały, się w najniższych i najlepiej strzeżonych partiach banku. Syriusz i jego córka byli ostatnimi z rodu Blacków.
Po dobyciu funduszy Syriusz i Monica wybrali się na zakup potrzebnych rzeczy do rozpoczęcia nauki w Hogwarcie.
            -Pokaż no mi tą listę od starego Dumbiego, to znaczy profesora Dumbledora- powiedział Syriusz wyciągając rękę do córki.
Monica z małej torebeczki wyjęła wielką kopertę, z zielonym napisem
                   Szanowna Pani Monica Black
                   Czerwona Sypialnia
                   Grimmauld Place 12
                   Londyn
Na pierwszym pergaminie, zostało obwieszczone, że mała Monica została przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Ale nie ten pergamin interesował Syriusza. Gdy wyjmował kartkę z potrzebnymi książkami oraz innymi sprzętami, zobaczył Hagrida. Obok Hagrida szedł mały czarnowłosy chłopak, który tak przypominał swojego ojca w tym wieku. Towarzysz Harrego delikatnie skinął głową na przywitanie, a Monic pisnęła
       -Tato, czy to nie nasz Harry- skakała dookoła uradowana.
       -Tak kochanie- Syriusz patrzył za chłopakiem z bólem w spojrzeniu.
       -To czemu się nie przywitamy i powiemy mu, że jesteś jego drugim tatą- spytała Monica patrząc za oddalającym się chłopcem
       -Bo pan Profesor jeszcze nam nie pozwoli- uciął temat ojciec
       -A teraz chodźmy na te zakupy- dodał po chwili Syriusz głaszcząc córkę po blond włosach.

Syriusz spojrzał na kartki, które wyjął z koperty i przeczytał podekscytowanej dziewczynce
co będzie potrzebować. Pierwsze swe kroki skierowali do sklepu Madame Malkin,gdyż na czele listy górowały:
  1. Trzy komplety czarnych szat roboczych
  2. Czarną spiczastą tiarę
  3. Parę rękawic ochronnych
  4. Płacz zimowy czarny z srebrnymi zapinkami.
W sklepie spotkali chłopca o tak samo jasnych włosach jak Monica, który obrzucił ich wrogim spojrzeniem. Kiedy zakupili jej szaty udali się do esów i floresów, czyli najlepszej księgarni w okolicy. Zakupili tam wszystkie potrzebne podręczniki. Pozostała im do zakupu tylko różdżka, więc skierowali swe kroki do Olivandera.
Sklep Olivandera był długi i wąski. Na każdej wolnej powierzchni znajdowały się podłużne pudełeczka. Gdy zadzwonili dzwonkiem ukazał im się sędziwy pan z nienaturalnie wielkimi oczami.
     -O Syriusz Black, 12 cali wierzba, włókno z serca smoka; dobrze pamiętam- zapytał znienacka Olivander
     -Tak proszę pana- Syriusz odruchowo ścisnął swoją różdżkę pod szatą.
     -Ale widzę, że dziś wyposażasz swoją córeczkę- uśmiechnął się do nich.
     -Zgada się- Ojciec odwzajemnił uśmiech.
     -Niech no Cię zmierzę- Olivander przywołał taśmę do siebie i zaczął zbierać miarę z dziewczynki.
Po dokonaniu pomiarów wyjął pudełeczko z pięknie lśniącą różdżką
     -11 cali, heban, włos z grzywy jednorożca- zwrócił się do Syriusza podając różdżkę jego córce.
     -No machnij kochanie- zachęcił ją ojciec.
Gdy to zrobiła z końca różdżki posypały się gwiazdki.
     -No to mamy różdżkę dla panienki- Olivander pogładził dziewczynkę po włosach.
     -Do widzenia proszę pana- pożegnała się Monica wychodząc za ojcem.
Na ulicy dziewczynka podała rączkę ojcu. Okręcili się wokół siebie i po sekundzie znaleźli się z powrotem w zielonym salonie ich domu.


2 komentarze:

  1. Przyznam, że dopiero zaczęłam czytać. Zapowiada się ciekawie. Zobaczymy co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł niby fajny, poprawność jako tako zachowana, ale styl dość niemrawy, że tak powiem. Tak jak poprzedniczka, radziłabym rozwinąć opisy, może przedłużyć wizytę u Ollivandera, np. żeby Monica wybrała złą różdżkę, narobiła hałasu albo coś. Myślę, że nie tylko Harry nie dostał odpowiedniej różdżki od razu :)

    OdpowiedzUsuń