Monica
wpatrywała się z przerażeniem w dziewczynę, która celowała w
nią różdżką. Korytarz był ciemny i ponury. Błyszczały tylko
oczy Hermiony. Słychać było tylko ich przyspieszone oddechy.
- Co Ty
robisz?- spytała drżącym głosem dziewczyna.
- Chce Cię
powstrzymać- Granger dalej celowała prosto w nią.
- Ale przed
czym?- Monica wiedziała, że im dłużej będą rozmawiać tym
więcej czasu miała by wymyślić jakąś drogę ucieczki.
- Przed
zranieniem Harrego- wykrzyczała jej przeciwniczka.
- Nie wiem
o czy Ty mówisz- wysyczała dziewczynka.
- Wiem
wszystko, sprawdziłam Twoją tajemnicę. Jesteś zła Ty i Twój
ojciec- Hermiona nadal krzyczała.
- Jak
śmiesz mówić tak o mojej rodzinie- młoda Blackówna sama
sięgnęła za pazuchę, bo nie znosiła gdy ktoś obrażał jej
rodzinę.
- Będę
mówić co mi się podoba, nigdy go nie skrzywdzisz. Nie tkniesz
go- już podnosiła różdżkę by ugodzić blondynkę ale z
drugiej strony usłyszała znajomy głos, którego się tu nie
spodziewała.
- Drętwota-
zasyczał miękki, męski głos. Rozbłysło czerwone światło i
szatynka upadła na ziemię. Monica zsunęła się na ziemie cała
się trzęsąc.
Z mroku
wyłoniła się przystojna twarz blondyna, który podał jej rękę.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że jej wybawcą okazał się Draco.
- Nic Ci
się nie stało?- zapytał pomagając podnieść się jej z ziemi.
- Nie, ale
to dzięki Tobie- delikatnie się zarumieniła i szybko puściła
jego rękę.
- Nie ma
sprawy- Malfoy obrócił się już na pięcie by odejść.
- Czemu mi
pomogłeś, przecież nienawidzisz mnie i mojej rodziny?- zawołała
za nim.
- Twoja
rodzina to i moja rodzina. Nie pozwolę by jakaś mugolaczka
atakowała czystą krew- odpowiedział jej co wywołało w niej
wielkie zdziwienie. W końcu Draco nigdy nie przyznawał się do
ich pokrewieństwa. A był przecież jej bliższą rodziną niż
Ron czy Fred.
- Ok- nie
wiedziała co mu odpowiedzieć, dlatego sama postanowiła odejść
bo poczuła dziwne palenie w żołądku.
Skierowała
swoje kroki do gabinetu profesor McGonagall. Zapukała w drewniane
drzwi ozdobionych ładną kołatką w kształcie głowy lwa.
Usłyszawszy zgodę na wejście. Nieśmiało otworzyła drzwi.
Weszła do pokoju bardzo minimalistycznie wyposażonego. Pod oknem
stało ciężkie biurko. Na ścianach było kilka portretów, jak
podejrzewała dziewczynka byli krewnymi pani profesor. Każdy miał
jakąś cechę wyglądu nauczycielki. Sama właścicielka gabinetu
siedziała w pięknie zdobionym fotelu w kolorze czerwonym
ogrzewając nogi w blasku kominka.
- W czym
mogę pomóc, panno Black?- zapytała ją, przyglądając się
przenikliwym wzrokiem
- Hermiona
Granger właśnie próbowała mi zaatakować w korytarzu za tym
gobelinem z małymi dziećmi- przedstawiła swój problem.
- Panna
Granger, to nie możliwe- oczy nauczycielki zabłysły niespotykanym
blaskiem.
- Może Pani
zapytać Malfoya, on tam był i mi pomógł, gdyby nie on nie stała
bym teraz przed panią- w jej czarnych oczach zaszkliły się łzy.
- Nie
wierze, że ta mądra dziewczynka byłaby do tego zdolna- teraz i
profesor się trzęsła.
- Ona jest
szalona, krzyczała, że nie pozwoli skrzywdzić Harrego, że moja
rodzina jest zła. Draco ją oszołomił i leży tam gdzie chciała
mnie zaatakować- Monica wytłumaczyła co się wydarzyło w
zamkowym korytarzu.
- Zajmę się
tym, a Ty jeśli nie potrzebujesz pomocy pani Pomfrey wróć do
wieży- wygoniła ją z gabinetu a sama pobiegła w miejsce ataku.
Dziewczyna
pobiegła ile sił w nogach do Pokoju Wspólnego. Ucieszyła się
kiedy zobaczyła przed sobą portret Grubej Damy. Podała jej hasło
i weszła do przytulnego okrągłego pokoju. W kominku przyjemnie
trzaskał ogień. Przy stolikach na małych pufach siedzieli
mieszkańcy domu, odrabiając pracę domowe, rozmawiając lub bawiąc
się. Rozejrzała się po pokoju. Znalazła Harrego i Rona
siedzących w towarzystwie Freda i Georga. Szybko do nich podeszła
i z radością usiadła na wolnej pufie obok przyjaciół. Chłopcy
nie zdążyli się nawet zapytać gdzie się podziewała, kiedy
uciekła z obiadu, gdyż pojawił się przy niej Stworek. Harry
przeraził się na jego widok, nigdy nie widział takiego stwora.
Skrzat domowy miał długie spiczaste uszy i podobny nos. Na głowie
miał kępkę siwych włosów. Przyodziany był w poszewkę z herbem
rodowym Blacków.
- Pan
przysyła Stworka, Pan chce wiedzieć czy panience nic nie jest-
powiedział gburowatym głosem
- Nie. Już
wszystko w porządku, powiedz tacie, że Draco mi pomógł i niech
się nie martwi- odpowiedziała mu.
- Dobrze,
panienka niech dba o siebie i nie zadaje się z tą mugolaczką-
ukłonił się głęboko i aportował z głośnym trzaskiem.
Chłopcy
spojrzeli na nią z przerażeniem. Nie wiedzieli czy mogą się jej
zapytać co się stało, kim jest ta mugolaczka i czemu Malfoy jej
pomógł.
***
Zesztywniałe
ciało Hermiony przeniesiono do Skrzydła Szpitalnego. Dumbledore
machnął różdżką i dziewczyna otworzyła oczy. Była zdziwiona
czemu znalazła się pod opieką pani Pomfrey. Przecież już miała
rzucić klątwe na tą blond włosom idiotkę, która dla niej była
gorsza niż Pansy ze Slytherinu. Kto ją powalił na ziemię? Kto jej
pomógł? Kto też chce krzywdy Harrego? Myśli przebiegały przez
jej głowę gdy nagle wyparowały i opadała w powolny sen.
- Musiałem
wyczyścić jej część pamięci. Za dużo już wiedziała-
powiedział, ze smutkiem dyrektor.
- Ale skąd
ona sobie ubzdurała, że Syriusz jest groźny dla Pottera?-
zapytała z zatroskaniem opiekunka gryfonów.
- Ktoś
podsuwał jej tylko wybrane materiały. Myślę, że to nie koniec
naszych problemów. Ta osoba się dopiero rozkręca- oczy Albusa
posmutniały za jego okularami połówkami. A na twarzy ukrytej pod
długą siwą brodą malowało się zatroskanie.
- Kto chce
coś przez to osiągnąć?- McGonagall zrobiła przerażoną minę
na myśl, że jej uczniom grozi niebezpieczeństwo.
- Ten kto
zawsze- Dumbledore nieświadomie zacisnął ręce na poręczy
białego szpitalnego łóżka. Siedzieli przez chwilę w ciszy.
Słuchając miarowego oddechu Gryfonki. Po kilku minutach rozeszli
się do swoich zadań, zostawiając dziewczynę samą. Nie
świadomą, że właśnie przez jej gorący temperament
pokrzyżowała komuś plany.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ogłoszenie parafialne:
Ocenę bloga możecie przeczytać tutaj http://ocenialnia-potterowskich-opowiadan.blogspot.com/
Dla Draco ta Monica jak rodzina, tak? No i dobrze, mam nadzieję, że nic więcej. Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o związki będę tu unikać oczywistego paringu bo uważam, że nasi bohaterzy są na to jeszcze za młodzi. W końcu mają po 11 lat :) a następny rozdział jest już w tworzeniu :)
Usuńwspaniały rozdział! ♥ z niecierpliwością czekam na więcej! ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. do wyrażania opinii w komentarzach i obserwowania ;) http://forever-hyhy.blogspot.com/
pozdrawiam! ;*