niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział III

Wysiedli z łódeczek i kamiennymi schodami weszli do olbrzymiego holu. Stała tam starsza nauczycielka z ciasno związanym kokiem.
          - Witajcie nazywam się profesor McGonagall, ceremonia przydziału rozpocznie się za 5 min. Mają państwo czas by się przygotować- powiedziała rzeczowym tonem, zostawiając ich. Spojrzeli po sobie obawiając się, tego co przed nimi. Nikt nie wiedział na czym polega ta cała ceremonia przydziału.
          -Kogo ja widzę córka Śmierdziorusa Black- odezwał się chłopak z jasnymi włosami, którego Monica spotkała w sklepie z szatami.
          -O syn strachliwego Lucjusza, czy dalej ma białe włosy czy postanowił się już nie postarzać- odgryzła mu się dziewczynka.
         -Straszne z kim się zadajesz, z tymi mugololubnymi Wesleyami- obrzucił Rona spojrzeniem i próbował się nie roześmiać.
         -O mój boże wiedzę, że tatuś i mamusia wpajają Ci swoje genialne zasady- roześmiała się dziewczynka.
        -To powinny być też Twoje zasady. Jesteś Blackiem, jesteś królową tych wszystkich tu- nachmurzył się chłopak, po czy dodał wyciągając rękę do Harrego – Jestem Draco Malfoy, pokaże Ci kto jest prawdziwym czarodziejem.
        -Sorry ale chyba sam potrafię to ustalić- nie odwzajemnił uścisku.
Na szczęście rozmowę przerwała profesor McGonagall. Ustawili się w rzędzie i za nią weszli do Wielkiej Sali. Wielu z nowo przybyłych trząsło się ze strachu lub podniecenia. Ta dziwna dziewczynka Hermiona opowiadała wszystkim dookoła niej jakich zaklęć nauczyła się w domu i co może jej się tutaj przydać.
        -Osoba, której imię i nazwisko wyczytam siada na stołeczku i zakłada Tiarę, która dokona wyboru waszego nowego domu- obwieściła surowym tonem prof. McGonagall.
        -Uff trzeba tylko to ubrać- Harry wyraźnie się rozluźnił.
Profesor McGonagall rozpoczęła wyczytywać nazwiska. Kiedy Tiara wykrzykiwała nazwę domu, starzy członkowie gromko oklaskiwali nowych.
        -Monica Black- Wyczytała ją.
Dziewczynka usiadła na niewysokim stołeczku i po chwili rozcięcie krzyknęło „ Gryffindor”.
Zadowolona usiadła przy stole obok swoich rudowłosych kuzynów, przyglądając się ceremonii.
       -Hermiona Granger- napuszona dziewczynka wyszła pewnym krokiem by po chwili jak Monica trafić do Gryffindoru.
       -Draco Malfoy- jasnowłosy usiadł dumnie i gdy tylko Tiara dotknęła jego włosów skierowała go do Slytherinu.
       -Harry Potter- Chłopak blady na twarzy usiadł. Siedział na stołku dość długo, by Monica i Ron zaczęli być przerażeni, że coś jest nie tak. Jednak po chwili Tiara umieściła Harrego w Gryffindorze. Ich stół zaczął szaleć z radości.
       -Ron Wesley- Monica zauważyła, że Harry ściska palce pod stołem, by jego nowy kolega, też trafił do tego samego domu. Na szczęście wszyscy Wesleyowie zawsze są w tym samym domu.
Kiedy ostatnia osoba została przydzielona powstał profesor Dumbledore.
       -Witajcie w nowy roku nauki, wsuwajcie- było to najszybsze przemówienie jakie kiedykolwiek słyszeli. Byli z tego zadowoleni bo burczało im w brzuchach.
Spojrzeli na złotą zastawę przed nimi, która po chwili zapełniła się najwspanialszymi potrawami. Byli tym zachwyceni. Kiedy wszyscy się już najedli udali się do swojego nowego pokoju wspólnego. Nie mieli sił na rozmowy.
                                                            ***
Następnego dnia spotkali się na śniadaniu w Wielkiej Sali. Nie było już złotej zastawy, a stoły były już zapełnione jedzeniem.
       -Co dziś mamy za pierwszą lekcję- zapytała Monica swoich nowych kolegów.
       -Eliksiry ze Snapem, George mówił, że jest naprawdę przykry- wzdrygnął się Ron.
       -Yhm, czyli nie będzie to łatwe i przyjemne- uśmiechnęła się.
Zjedli śniadanie i udali się w ciemne i mokre lochy. Z jednego z nich wyszedł wysoki mężczyzna, z mocno zakrzywionym nosem i niezwykle tłustymi ciemnymi włosami. Usiedli bez słowa, gdyż nauczyciel wyglądał na groźnego.
        -Witajcie, jeśli nie jesteście tępi jak większość dzieciaków, których uczę nauczycie się tutaj jak uwięzić uczucia, uratować lub odebrać życie- mówił Snape z niezwykłym zacięciem i Hermiona Granger spijała każde słowo, które wypowiedział. Wyglądała na niezwykle przejętą.
        -A teraz dowiem się jak byliście rządni wiedzy przed przyjazdem tutaj- uśmiechnął się szyderczo.
        -Panie Potter niech pan mi powie jakie działanie ma nalewka z piołunu- zapytał z radością.
        -Nie mam pojęcia panie profesorze- odpowiedział przestraszony Harry.
        -No proszę, jednak sława to nie wszystko- powiedział mściwym tonem nie zwracając uwagi na podniesioną rękę Hermiony.
       -No to może panna Black powie mi co to bezoar- zapytał ponownie.
       -Nie wiem- odpowiedziała pewnie, bo tata odpowiadał jej trochę o Snape'ie.
       -Jacy ojcowie takie dzieci- powiedział.
Co miał na myśli wiedziała tylko Monica i Ron, którzy spojrzeli po sobie przerażeni, by Snape nie powiedział dwóch słów za dużo i nie wydał sekretu Dumbledora i Blacka. Jednak on nie powiedział już ani słowa więcej tylko machnął różdżką na tablicę. Ukazały się instrukcje ich pierwszego eliksiru.
      -Panie Potter mam nadzieje, że w praktyce jest pan lepszy niż w teorii- zaśmiał się szyderczo.
W rogu lochu Draco uśmiechnął się szyderczo.
Lekcja się skończyła i chcieli jak najszybciej wyrwać się z dusznych lochów.
     - Mam nadzieje, że zaklęcia z Flitwick'iem będą lepsze niż to co nam zafundował Snape- żachnął Harry, wyraźnie zdziwiony niechęcią nowo poznanego nauczyciela.
     -Pewnie tak, nikt nie jest tak zły jak Snape- odpowiedział mu Ron.
     -A tak w ogóle wiecie o co mu chodziło z tym tekstem o ojcach- zapytał ich. A oni znów spojrzeli na siebie z przerażeniem.
     -Nie, niestety- odpowiedziała szybko Monica.
Doszli do klasy zaklęć. Cieszyli się, że będzie to pierwsza lekcja gdzie użyją różdżki. Niestety okazało się, że przez całą godzinę przepisywali formułki, które miały ich przybliżyć do użycia pierwszego zaklęcia.
Po skończonej lekcji udali się do Wielkiej Sali na obiad po, którym mieli mieć transmutacje z McGonagall.
      -Co Potter podobają Ci się Twoi nowi, starzy przyjaciele- zapytał Malfoy.
      -Nie wiem o co Ci chodzi Malfoy- spojrzał na niego Harry.
      -Poszukaj to się dowiesz- dodał tajemniczo Draco.
      -Powiedz co wiesz albo się przesuń- do dyskusji przyłączyła się Granger.
      -Nie tak szybko- odszedł w stronę stołu Ślizgonów.
      -O co mu chodzi?- zapytał Harry.
      -Draco taki jest lubi wymyślać i mącić- powiedziała Monica.
      -A tak w ogóle, jak myślicie jaka będzie transmutacja- starała się szybko zmienić temat co nie przeszło niezauważenie przez Hermionę.
      -Podobno jest spoko ale nie daje forów Gryfoną tak jak Snape Ślizgoną- przedstawił ją krótko Ron.
Weszli do sali. Profesor zamieniła katedrę w prosiaka i prosiaka w katedrę. Wywołało to wielkie wrażenie wśród zgromadzonych i sami zechcieli zamieniać przedmioty w zwierzęta. Niestety podobnie jak na zaklęciach i tutaj musieli przepisać sporo regułek.

                                              ***
Pierwszy tydzień nauki minął im niezwykle szybko. Monica napisała tylko jeden list do ojca i niecierpliwie oczekiwała odpowiedzi, bo tęskniła za ojcem.
W sobotni poranek podczas śniadania zobaczyła, że zbliża się do nich ich brązowa sowa. Szybko odwiązała list.
                           Kochanie
     Mam nadzieję, że pierwszy tydzień minął spokojnie i dobrze się bawisz z nowymi znajomymi.       Jednak martwią mnie dwie rzeczy. Nie wiem czy za szybko nie zaprzyjaźniłaś się z Harrym. I wiąże się,  z tym druga obawa. Snape i Malfoy mogą się w każdej chwili wygadać. O ile nad Snapem może wasz  dyrektor zapanować, ale nad synem kochanej Narcyzy, nie da się zapanować. Dlatego uważaj, by Harry nie dowiedział się kim jesteśmy.
                                                            Kocham Tata.
Oburzyła się, że tata sugeruje jej zbyt szybką przyjaźń z Harrym. Myśląc nad tym nie zauważyła, że Hermiona czyta jej list przez ramię.


3 komentarze:

  1. Trochę za dużo powtórzeń używasz. Np w liście od Syriusza. Ogólnie może być, ale mało opisów i wszystkiego trzeba się domyślać. w sumie gdyby nie parę postaci to tak jakbym czytała Kamień Filozoficzny, dialogi są praktycznie identyczne jak w książkach i filmach. Bądź bardziej kreatywna :P Jak narazie tak naprawdę nic nie wiadomo. Co? Jak? Po co? Na co? Z kim? Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale zdradzisz czemu Harry nie może wiedzieć, że am rodzinę. Pokręcone strasznie :) A właśnie jakbyś mnie informowała o nowych notkach u mnie na blogu w SPAMIE to było by super :)
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za opinię. Nie pisałam od liceum niczego co nie przypominało sprawozdania z laborków :) dlatego muszę się wdrożyć znów w tryb kreatywny :)

      Usuń
  2. w sumie fajny ten pomysl z kuzynka Harry'ego. Ciekawi mnie tylko dlaczego Dumbledore tak bardzo stara sie ukryc to iż Harry ma rodzine i zakazuje Syriuszowi powiedzenia prawdy. Hermiona jest troche zarozumiała i zbyt ciekawska ;) dodaje do czytanych i czekam na nowy rozdzial
    without-magic

    OdpowiedzUsuń